piątek, 17 lipca 2015

Zmiana miejsca.

Zdolny, przystojny, potrafiący dbać o własne interesy. A poza tym przeszedł zmianę i stał się bezwzględnie brutalnym młodzieńcem.
Nic dziwnego, że Lord Voldemort ujrzał w nim siebie samego z lat szkolnych.
Nic dziwnego, że chciał go mieć u swego boku.
Nic dziwnego, że chciał dla niego jak najlepiej.
Nic dziwnego, że chciał uczynić go równie sobie potężnego.
Dwóch Lordów Voldemortów! Istny koszmar dla całego świata.
"Ludzie będą się bać wypowiadać jego imię" pomyślał Czarny Pan. "Będą się bać nawet o nim myśleć, tak jak i boją się mnie! Pozbędziemy się tylko tego głupca Dumblebore'a, wykończymy Pottera i cały świat będzie w naszych rękach. "
Wiedział, że dobrze czyni nie mówiąc postronnym o swoich planach. Nikt nie mógł wiedzieć co robi i kim jest naprawdę ten zamaskowany człowiek, który wpada na spotkania od czasu do czasu. Nawet ci co wyciągali Cedrika z grobu nie mogą nic podejrzewać. Myśleli wtedy, że on wciąż jest martwy, a Czarny Pan nie miał zamiaru wyprowadzać ich z błędu.
Wiedział tylko ten przeklęty glizdogon.
Kolejny "martwy" czarodziej.
"Jego też trzeba się pozbyć... " pomyślał Voldemort.  "Wiem! To on zabije Dumblebore'a! Jak dobrze pójdzie upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu"
I zaczął obmyślać plan.


Dumbledore zjawił się na Prived Drive. Czuł, że coś jest nie tak, ale nie potrafił wyczuć co...  Od razu przyszło mu na myśl, że ktoś lub coś go obserwuje.
Śmierciożercę wykryłby po paru sekundach. To było coś więcej.
Nie było czasu się tym teraz zająć. Miał zbyt wiele do zrobienia tej nocy. Musiał eskortować Harrego do nory jak najszybciej. Później spotkać się z ministrem, w sprawie przesłuchania tego chłopca o użyciu zaklęć i zabójstwie w sposób magiczny w domu jego wujostwa, mimo iż oczywistym było, że to nie on był sprawcą tej tragedii. Ministerstwo znów wykazało się całkowitym brakiem jakichkolwiek kompetencji.
Voldemort jakoś obszedł zaklęcia...  Tylko jak?

Ukrywający się Cedrik obserwował każdy jego ruch. Wiedział, że Dumblebore może go teraz złapać, niszcząc cały plan i starania Czarnego Pana. Widział jak rozgląda się na boki,  starając się wypatrzeć nieprzyjaciela, który bardzo dobrze był zamaskowany.
Prawdopodobnie starzec stwierdził, że nie ma się czym przejmować, bo ruszył do domu Harrego.
Za każdym razem - od śmierci Vernona - przy każdej osobie pukającej jej do drzwi Petunia zachowywała się conajmniej dziwnie.
Nie chciała wpuszczać nikogo, kto wyglądał choć trochę inaczej niż przeciętny mugol, dopóki nie ustaliła czy przyszedł w pokojowych zamiarach. A starała się to sprawdzić zadając masę dziwnych pytań, przez lekko uchylone drzwi.
Ten cały teatr śmieszył Cedrika za każdym razem.
Przecież wiadome było, że ominął by ją każdy czarodziej, gdyby tylko chciał.
Dumblebore'a jednak po chwili wpuściła.
Diggory nie chciał ryzykować podsłuchując to co działo się wewnątrz, bo wtedy starzec mógłby go w prosty sposób namierzyć.
Zmuszony więc był cierpliwie czekać na rozwój zdarzeń.
Po upływie około pół godziny obaj - Dumbledore i Potter - wyszli na zewnątrz. Teraz Cedrik słyszał już każde wypowiedziane słowo.
- Twoje bagaże tylko by nam przeszkadzały - powiedział starszy czarodziej.  - Odeślę je bezpośrednio do nory. Tylko proszę Cię, wyciągnij pelerynę niewidkę. Może być Ci potrzebna.
"A więc on będzie mieszkał w norze. " pomyślał Cedrik. "Znów u Weasleyów. Muszę powiedzieć Voldemortowi. "
Gdy tylko Potter i Dumbledore teleportowali się - Bóg wie gdzie - Diggory również się przeniósł.
Wylądował pod dworem Malfoyów. Wiedział, że Czarny Pan jest właśnie tu, bo właśnie dziś było jedno że spotkań śmierciożerców.
Nienawidził tego miejsca. Było by mu bardziej przyjazne, gdyby mógł bezproblemowo wchodzić i wychodzić. Ale wejście było zapieczętowane. Trzeba było mieć mroczny znak na ramieniu, by je odblokować. Dlatego za każdym razem musiał po niego wychodzić glizdogon.
Przez to czuł się gorszy. Wiedział, że śmierciożercy nie traktują go poważnie przez brak tego tatuażu.
"Ale przecież oni nawet nie wiedzą kim jestem." Przypomniał sobie poprawiając maskę i zakładając kaptur. "Kogo obchodzi co myślą?"
Widział już glizdogona idącego przez trawnik. Wiedział, że zaraz zada tradycyjnie już tu pytanie:
- Dobre wieści?
- Bez wieści - odpowiedział. - Same pytania.
- To chyba nie będzie zadowolony, co?
Nie odpowiadał, rad że glizdogon nie naciska. Z Cedrika akurat Czarny Pan jest zawsze zadowolony. Ale o tym, tak jak i o misji, którą wykonuje nie musiał wiedzieć nikt.
Weszli do wielkiego pomieszczenia. Stał tam podłużny stół, przy którym siedzieli śmierciożercy. Glizdogon, który przy stole nigdy nie miał swojego miejsca, skierował się w stronę kąta, gdzie samotnie stało jego krzesło.
Diggorego zdziwił widok jednej postaci. Przy stole niepewnie siedział Draco Malfoy. Po jego twarzy widać było, że sam nie wie co tutaj robi. A był tak blady, że nikogo by nie zaskoczyło gdyby właśnie teraz stracił przytomność.
- A oto i nasz gość przyszedł - przywitał się Voldemort. - Usiądziesz z nami?
- Nie dzięki. Spieszę się - odparł szybko.
Wszyscy spojrzeli na niego wyraźnie zaintrygowani. Odmówił wykonania wyraźnego rozkazu, nie przejmując się konsekwencjami.
"Kim jest ten, który nie boi się gniewu Czarnego Pana?" Pomyśleli wszyscy.
Voldemort Wiedział jednak, że Cedrik wcale w żaden sposób go nie lekceważy, a chce tylko pokazać śmierciożercom, że jest kimś ważnym.
Ta potrzeba wykazania się pokazała kolejne podobieństwo między nimi.
A że rzeczywiście jest on kimś ważnym to Voldemort nie miał zamiaru w żaden sposób go karać za "zniewagę. "
- Dobrze więc - uśmiechnął się do niego - jakie masz wieści?
- Zmienił miejsce - odpowiedział krótko.
- Gdzie?
- Tam gdzie co roku.
- A więc Dumbledore przestał już myśleć racjonalnie... - powiedział sam do siebie Voldemort. - Pewnie będzie chroniony lepiej niż zazwyczaj. Kontynuuj zadanie - zwrócił się do zamaskowanego - tylko... - zawahał się - uważaj na siebie.
- Reszta zgodnie z planem?
Czarny Pan Tylko skinął głową.
Cedrik odwrócił się i bez słowa pożegnania wyszedł.
Za nim pobiegł glizdogon.

9 komentarzy:

  1. Dobre! Co prawda ja tam wolę Harry'ego po stronie Voldka ale Cedrik też może być. Będę czekała na nowy rozdzialik. ^_^
    KIMINARI

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie, coraz fajniej! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalsze rozdziały :) Serio świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na moim blogu pojawił się nowy rozdział. Zapraszam do czytania! drugiepokoleniehpipj.blogspot.com :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo spodobało mi się porównanie Cedrika do młodego Voldemorta. Mam wrażenie, że traktuje Puchona jak swojego syna. Opiekuje się nim, wyraźnie go faworyzuje.
    Coraz bardziej lubię twoje opowiadanie i czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nowy rozdział. Serdecznie zapraszam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cię do LBA!
    zasługujesz na nominację, mimo że masz tylko 2 rozdziały. :)
    Wszystkie informacje są u mnie :)
    http://czterej-huncwoci-i-ruda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nowy. Nie powiem ci gdzie, nabijesz mi trochę wyświetleń :-)
    P.S. Dodałam zdjęcie do prologu
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń